Gdy w Polsce wykryto pierwszy przypadek zachorowania na koronawirusa, nikt nie chciał wierzyć, że ponad rok później Ministerstwo Zdrowia będzie ogłaszać trzecią falę pandemii i mówić o najwyższej liczbie zakażeń wynoszącej aż trzydzieści pięć tysięcy w ciągu doby. Chcieliśmy wierzyć, że do wakacji wszystko przeminie. Teraz czekają nas kolejne wakacje. Jakie są prognozy?
Brak jednoznacznej odpowiedzi
W wypadku dyskusji na temat przewidywanego zakończenia globalnej pandemii wirusa covid-19 opinii jest prawie tak wiele, jak ekspertów. Dotychczasowe prognozy były różne, od bardzo optymistycznych zakładających ustąpienie wirusa w zetknięciu z wysokimi temperaturami, po fatalistyczne wieszczące nastanie nowego porządku świata, do którego wszyscy będziemy się musieli przyzwyczaić. Już wiemy, że stanowiska najbardziej optymistyczne nie wytrzymały próby czasu. Fataliści nie muszą mieć jednak racji. Wśród głosów specjalistów w dziedzinie chorób zakaźnych pojawia się przysłowiowe światełko w tunelu.
Przede wszystkim szczepienia
Obecnie największą nadzieję na pokonanie koronawirusa pokłada się w szczepionkach. Dzięki technologii zastosowanej przy ich produkcji, układ odpornościowy osób, którym zostanie podany preparat, jest niejako oszukiwany i mobilizowany do produkcji przeciwciał mających na celu stworzenie naturalnej bariery ochronnej. Choć szczepienia są najlepszą bronią w walce z różnego rodzaju epidemiami, nie stanowią jednak magicznego środka. Przede wszystkim, by doszło do stłumienia wirusa, potrzebne jest uodpornienie około siedemdziesięciu procent populacji. W dotychczasowym tempie prowadzenia szczepień w Polsce uzyskamy ten pułap do stycznia 2023 roku, a i to nie daje nam pełnej gwarancji powodzenia.
Od czego zależy powodzenie szczepionki w walce z koronawirusem?
Podstawowym czynnikiem wpływającym na powodzenie szczepień w walce z covid-19 jest skuteczność preparatów używanych do budowania odporności. Rzadko kiedy szczepionki mają stuprocentową skuteczność, zazwyczaj oscyluje ona w granicach od siedemdziesięciu do dziewięćdziesięciu procent. W związku z tym, by osiągnąć pułap odporności zbiorowej należy wykonać odpowiednio więcej szczepień. Dodatkowym problemem jest fakt, iż siedemdziesiąt procent uodpornionej populacji to wyłącznie wartość szacunkowa zależna między innymi od zagęszczenia ludności i zachowania społeczeństwa. O tym, jaki jest próg konieczny do osiągnięcia odporności zbiorowej i końca pandemii w Polsce dowiemy się dopiero, jak ten próg osiągniemy.
Odporność nabyta w sposób naturalny
Poza odpornością zbiorową zdobytą w następstwie szczepienia przeciw wirusowi covid-19, do końca pandemii przybliża nas także odporność nabyta w sposób naturalny. Według szacunków niektórych badaczy zagrożenie koronawirusem miałoby minąć do wiosny 2022 roku, gdy miałby zostać przekroczony próg siedemdziesięciu procent zakażonych na świecie. Skutkowałoby to wytworzeniem naturalnych przeciwciał u ozdrowieńców i osiągnięcie pożądanej „odporności stadnej”. Problemem związanym zarówno z naturalnym budowaniem przeciwciał, jak i stosowaniem szczepionek, jest mutowanie i powstawanie nowych wariantów wirusa. Choć mówi się, że obecne szczepionki działają również na nowe szczepy wirusa, specjaliści nie wykluczają konieczności stworzenia nowych preparatów, co wpłynęłoby także na szacowane zakończenie pandemii.
Czy wirus zostanie pośród nas?
Wśród głosów specjalistów często pojawiają się porównania pandemii koronawirusa do epidemii grypy hiszpanki sprzed wieku. Hiszpanka atakowała w trzech falach, by wygasnąć po dwóch latach, co napawa nadzieją na zażegnanie kryzysu epidemiologicznego związanego z covid-19 do wiosny 2022 roku. Porównania z grypą sugerują również, że koronawirus nigdy tak naprawdę nie zniknie – pozostanie wśród nas w formie mniej zakaźnej i niebezpiecznej dla życia, pozwalając równocześnie na powrót do normalności.